Arkadiusz Łuba: «Orientalista z Prus Wschodnich» – życie i twórczość Ericha Mendelsohna

Ita Heinze-Greenberg

Rozmowę Arkadiusza Łuby z Itą Heinze-Greenberg o losach życiowych i dorobku architekta Ericha Mendelsohna.

Setna rocznica powstania pierwszego budynku Ericha Mendelsohna logicznie zaowocowała szeregiem imprez i wydarzeń, które przypomniały życie i dorobek tego wybitnego architekta. We wrześniu ubiegłego roku odbyła się w Chemnitz konferencja międzynarodowa na temat Salman Schocken. Archeologia relacji niemiecko-żydowskich i ich kontekst, która przebiegała w świeżo odnowionym objekcie dawnego Domu Towarowego Schocken, wybudowanego według projektu Ericha Mendelsohna w latach 1927–1930. W budynku tym, który niedawno został siedzibą Narodowego Muzeum Archeologicznego, spotkało się ponad trzydziestu ekspertów i entuzjastów z Niemiec, Szwajcarii, Luksemburga, Polski, Czech, Wielkiej Brytanii, Izraela i Stanów Zjednoczonych, by, między innymi, przypomnieć znaczenie relacji pomiędzy budowniczym Salmanem Schockenem i architektem Erichem Mendelsohnem, i by przeanalizować ich efekt po dzień dzisiejszy. Konferencja była również okazją, by przypomnieć osiemdziesiątą rocznicę powstania Domu Towarowego Bachner w Ostrawie, jak również była możliwością, by zacnemu audytorium zaprezentować dwujezyczną książką Ity Heinze- Greenberg Ity Heinze-Greenberg, Erich Mendelsohn …ze života, która ukazała się dzięki staraniom stowarzyszenia obywatelskiego SPOK / Gabinet Architektury nie tylko po czesku, ale również po raz pierwszy w języku rękopisu autorki, czyli po niemiecku.

Poniżej opublikowana rozmowa przygotowana dla czasopisma Prostor jest kontynuacją już wcześniej na jego łamach poruszanego tematu (Prostor 1/2013).

«Orientalista z Prus Wschodnich» – życie i twórczość Ericha Mendelsohna

Arkadiusz Łuba

Słoneczny wczesnojesienny dzień. Specjalistkę i biografkę Mendelsohna, Ite Heinze-Greenberg, odwiedzam w domu doktora Bejacha w Berlinie-Steinstücken; w tym miejscu być może po raz ostatni. Ulica Bernharda Beyera 12 była jeszcze do niedawna siedzibą Fundacji Ericha Mendelsohna. Dom został jednak sprzedany, a Fundacja rozwiązana. Sprowadza mnie tu setna rocznica powstania pierwszego budynku Mendelsohna i dwujęzyczne – czesko-niemieckie – wydanie książki «Erich Mendelsohn. …ze života/ Bografisches». Okazja do rozmowy o życiu i twórczości jednego z największych architektów naszych czasów.

Arkadiusz Łuba (A.Ł.): Jest Pani docentem Historii Sztuki i Architektury w Instytucie Historii i Teorii Architektury ETH w Zurychu. Studiowała Pani historię sztuki i filozofię w Bonn. W 1984 roku obroniła Pani rozprawę doktorską o Erichu Mendelsohnie. Co zwróciło na niego Pani uwagę i co w nim Panią fascynuje?

Ita Heinze-Greenbergová (I. H.-G.): Mój promotor Christoph Luitpold Frommel prowadził swego czasu wykłady z architektury współczesnej i sporo mówił o Mendelsohnie. Zainteresowało mnie to. Zaczęłam czytać listy Mendelsohna do swojej żony. Jego wieża Einsteina fascynowała mnie już jako młodą studentkę. Tak więc nadal zajmowałam się tym tematem i zaproponowałam profesorowi Frommelowi, że napiszę pracę doktorską o Mendelsohnie.

A.Ł.:Zwróciła już Pani uwagę na wieżę Einsteina w Poczdamie. Co fascynuje Panią w budynkach Mendelsohna?

I. H.-G.:Wieża Einsteina jest dziełem, które nie mieści się w ówcześnie przyjętych konwencjach. Jeśli pominie się Bet Taharę w Allenstein / Olsztynie, to można ją uznać za właściwy debiut architektoniczny Mendelsohna. Wieża Einsteina powstawała podczas pierwszej wojny światowej i stała się ikoną architektury ekspresjonistycznej. Fascynowało mnie, jak odważnym był ten architekt, który stworzył absolutnie nowy język w architekturze i zbudował cos, czego jeszcze nie było. Uświadomiłam sobie, że powinnam zbadać dokładniej, czym to jest.

A.Ł.:Jest Pani autorką i wydawcą kilku książek o Erichu Mendelsohnie. Przede wszystkim jednak Pani biografia Mendelsohna ukazała się już w kilku wariantach i językach, niedawno we wspaniale wydanej dwujęzycznej edycji, wydanej przez Tadeáša Goryczkę und Jaroslava Němeca w Związku Kultury Ostrawa. Mendelsohn prowadził wyjątkowo interesujące życie, w różnych krajach i miastach, tworzył różnorodne projekty. Co było w życiu Mendelsohna wyjątkowe?

I. H.-G.: Biografię Mendelsohna odkryłam zdecydowanie później niż jego dzieła, wszystkie jej odcienie i miejsca. W 1933 roku uciekł on z Niemiec, jako żyd nie miał w tym ówcześnie nazistowskim kraju szans na godną egzystencję. Zatrzymał się w Amsterdamie i Londynie. Z Londynu wyjechał do Jeruzalem, by w obu miastach przez kilka lat równolegle prowadzić swoje biura. W 1941 roku zdecydował się na podróż do Ameryki. To wszystko to bardzo różne miejsca na różnych kontynentach. Za każdym razem musiał się zatem przestawiać i dopasowywać, co też czynił. Za każdym razem studiował wszystko to, co było typowe dla danego regionu. To już samo przez się jest interesujące, jak dokładnie architekt wpasowuje swoje budynki w strukturę regionu, ile z jego historii i tradycji konstytuuje jego dzieła; z tego powstały syntezy tradycji i nowoczesności, starego i nowego, to, co zostanie później nazwane «krytycznym regionalizmem».

A.Ł.:Jak było to możliwe, że odnalazł się on w tak wielu różnych miejscach i jak mógł ot tak po prostu w nich pracować?

I. H.-G.:Tak proste, jakim się to wydaje, to nie było. Najtrudniejszy był z pewnością wyjazd do USA, gdzie przez kilka pierwszych lat nie mógł pracować jako architekt. Uprawnienia budowlane związane są w USA z amerykańskim obywatelstwem, które Mendelsohn otrzymał po pięciu latach. Do tego czasu musiał utrzymywać się ze stypendiów i okazjonalnych wykładów na uniwersytetach. Ucieczka z Niemiec była pod względem finansowym do zniesienia. W latach 20-tych i 30-tych znajdował się Mendelsohn w apogeum swojej kariery i dobrze zarabiał. Miał z pewnością jakieś oszczędności, dzięki czemu mógł przez kilka miesięcy dobrze egzystować; poza tym nadal otrzymywał zlecenia. W Londynie od razu wygrał duży projekt. Tym samym zabezpieczył egzystencję londyńskiego biura. W Jeruzalem spotkał swoich dawnych zleceniodawców, przede wszystkim Salmana Schockena, który zapewnił mu bezpieczeństwo finansowe poprzez zlecenie projektów i budowy prywatnej wilii i biblioteki. To była baza dla dalszej nieprzerwanej pracy.

A.Ł.:Mendelsohna od zawsze interesowała sztuka. Jego szkice to potwierdzają. Szybkie i proste utrwalenie pomysłu architektonicznego przypomina próby malarstwa ekspresjonistycznego. W swoim czasie monachijskim 1912-1914 utrzymywał kontakty z grupą Błękitnego Jeźdźca (m.in. z Wassilym Kandinskym, Franzem Marcem, Alfredem Kubinem). Wyróżniała go bogata, nieograniczona fantazja, widoczna przede wszystkim w jego wczesnych ekspresjonistycznych projektach. Trochę to nietypowe jak na architekta, czyż nie? Czy Mendelsohn nie był przypadkiem bardziej artystą niż architektem?

I. H.-G.:Ma Pan racje. Już w czasie studiów często zastanawiał się nad tym, czy architektura jest rzeczywiście tym, czym chciałby się zajmować. W jednym z listów do swojej późniejszej żony Luisy pisał «Jeszcze nie jestem dość pewny, może jednak powinienem studiować malarstwo». Wydaje mi się jednak, że w malarstwie nie odkryłby nowych kierunków. Byli już malarze, jak choćby ci wymienieni powyżej, którzy poszli w kierunku malarstwa abstrakcyjnego i zerwali z tradycjami renesansowymi. Mendelsohn dokonał czegoś podobnego w architekturze.

A.Ł.:Tak więc długi czas Mendelsohn nie mógł się zdecydować, czy zostać malarzem czy architektem. Jego ojciec uważał, że architektura «nie jest zawodem godnym żyda». Erich «powinien zostać handlarzem, podobnie jak on, albo prawnikiem». Ale ostatecznie syn został architektem, pozostał jednak mocno związany ze sztuką. Podziwiał Bacha, ze swoją żoną – która była wiolonczelistką – organizował swego czasu koncerty zwane «bachanaliami», podczas których Albert Einstein grał na skrzypcach. Co w muzyce lubił najbardziej?

I. H.-G.:Myślę, że mogła to być «sztuka fugi», którą poważał najbardziej. Mendelsohn zawsze tworzył słuchając muzyki. Zamykał się w swoim gabinecie, w którym stał gramofon. Posiadał duży zbiór płyt długogrających, których połowę stanowiły utwory Bacha, a resztę – Beethovena, Mozarta, Haydna, a także inny klasyczny repertuar. Bach był jego ulubionym kompozytorem, bo chyba rzeczywiście łączył coś, co próbował znaleźć sam Mendelsohn, mianowicie syntezę pasji, namiętności i matematyki. A to było przecież typowe dla Bacha. Gdyby ktoś zechciał przetłumaczyć to na terminy architektoniczne, to dynamika i funkcjonalność były czymś, czego Mendelsohn poszukiwał. Widział muzykę jako korelację do architektury. Miałam to szczęście poznać wdowę po Mendelsohnie osobiście i porozmawiać z nią i ona szczegółowo wyjaśniła mi owo apollińskie i dionizyjskie współgranie architektury i muzyki. Z tego można wywnioskować, jak ważne dla związku Ericha i Luizy było połączenie muzyki i architektury. Mendelsohn siadał czasem spontanicznie przy fortepianie i grał, nie miał jednak muzycznego wykształcenia.

A.Ł.:W szkicach, które powstały w okopach pierwszej wojny światowej, Mendelsohn utrwalał swoje wizje. W swojej biografii pisze Pani w tym kontekście o próbie znalezienia przez Mendelsohna zupełnie nowego języka architektury. Mówi się, że te szkice zupełnie zmieniły sposób patrzenia na architekturę. Jak należałoby rozumieć ten nowy język architektury? I jak zmiana tego sposobu patrzenia była możliwa?

I. H.-G.: Można go zrozumieć tylko wtedy, jeśli weźmie się pod uwagę cechy nowego budulca, jakim był beton. A był on dla Mendelsohna monolitycznym i płynnym materiałem, który umożliwiał nadanie architekturze nowych rzeźbiarskich właściwości. Mendelsohn był jednym z pierwszych, który w tym eksperymentował. Chciał odejść od tradycyjnych podpór i obciążeń, od systemu szkieletowego, co później wykorzystywały inni architekci w architekturze betonu. Mendelsohn chciał przede wszystkim wypróbować elastyczne właściwości betonu. Dlatego podążał w kierunku architektury szalunkowej. Niestety musiał sobie uświadomić, że jest na to jeszcze za wcześnie, ponieważ tradycyjne metody budowy i inżynierowie nie byli w stanie zrealizować jego założeń. Nie byli nawet w stanie odpowiednio formować i naginać szalunków. Wieża Einsteina została zatem w ostateczności w znakomitej części wymurowana i tak otynkowana, że wygląda niczym rzeźba. Nie jest jednak odlaną bryłą, jak to sobie wyobrażał Mendelsohn. W swoich późniejszych pracach powrócił do tradycyjnych metod statyki. W latach 50-tych inżynieria budowlana była już rozwinięta i Mendelsohn chętnie byłby powrócił do dawnych pomysłów. Niestety nie było mu to dane, gdyż zmarł w 1953 roku.

Mendelsohn walczył na froncie wschodnim, później w piekle frontu zachodniego. Znajdował się pod olbrzymią presją i być może z tego powodu jego z rozmachem rzucone na papier szkice mają taki niespokojny, wybuchowy charakter. Ich późniejsza architektoniczna realizacja nie była tym, co fascynowało go w budowaniu. Stwierdził kiedyś «budowanie jest szczęściem». Przemawia przez to dużo siły i pewności siebie. Podczas wszystkich tych dróg, migracji i zaczynania wszystkiego od nowa, zawsze ufał swojemu szkicowemu ołówkowi. Jest taka anegdota, którą chętnie przytaczał sam Mendelsohn: Uciekł z nazistowskich Niemiec nocnym pociągiem do Amsterdamu i spotkał na tamtejszym dworcu znajomego. Ten zapytał go, co Mendelsohn robi w Amsterdamie. Mendelsohn wyciągnął na to z kieszeni kamizelki ołówek i poinformował swojego rozmówcę o tym, że właśnie przeniósł tu swoje biuro.

A.Ł.:«Myśleć architektonicznie, oznacza marzenie o przestrzeni», napisał Mendelsohn w jednym z listów. Pani rozszerza tę myśl w swojej biografii: «Tylko gwieździste niebo wydawało się go ograniczać». Jak panował nad przestrzenią architektoniczną?

I. H.-G.:Jeśli mówię o przestrzeni architektonicznej, to mam na myśli wnętrze. Jest to coś, co u Mendelsohna jest najsłabiej rozwinięte. Mimo że widział swoją architekturę jako strukturę objętościową, to zawsze widział ją w rzeźbiarskim konturze. Bardzo rzadko projektował budynek poczynając od jego rzutu poziomego. Zachowało się ich tylko kilka. Zaczynał zazwyczaj od widoku zewnętrznego. Najważniejsze było dla niego to, jak budynek wygląda dla oglądającego. Nie oznacza to, że wnętrza budynków Mendelsohna nie funkcjonują. Ale skupiał jednak bardziej na zewnętrzu niczym rzeźbiarz.

A.Ł.:Od projektu, szkicu do gotowej budowli. Jaki był styl pracy Mendelsohna?

I. H.-G.: Mendelsohn zatrudniał zawsze znakomitych inżynierów, którzy potrafili zrealizować to, co sobie założył, nawet jeśli po wieży Einsteina jego plany stały się bardziej realistyczne i pragmatyczne z punktu widzenia ich realizacji. Sam przyznawał, że podczas swoich studiów architektonicznych kupował rozwiązania zadań ze statyki i szczegółowych szkiców okien od biedniejszych od siebie studentów. Można to oczywiście uznać za fabulację i budowanie własnego mitu, ale ja wierze, że on to rzeczywiście robił, bo o tych rzeczach nie miał pojęcia. On naprawdę zajmował się tylko projektem, a wręcz do tego się ograniczał. Był niczym architekt renesansowy, który skupiał się na projekcie, a jego realizacja i potrzebne obliczenia były mu obojętne. Miałam okazję rozmawiać o tym z byłymi inżynierami Mendelsohna, którzy nadal mieszkają w Jeruzalem, i oni potwierdzili moje przypuszczenia. Mendelsohn tworzył w nocy, słuchając muzyki Bacha, rankiem przynosił szkice do biura, kładł je na biurku swoich inżynierów i zlecał ich realizację. I oni musieli te jego wizje urzeczywistniać. Mendelsohn kontrolował postępy pracy, i sprawdzał, czy wszystko odpowiada jego wcześniejszym wyobrażeniom.

A.Ł.:Pośród prawie pięćdziesięciu zrealizowanych budowli znajdują się najróżniejsze formy. Także ich funkcjonalność jest różna. Domy handlowe i biurowce, synagogi, szpitale, wille, biblioteki, fabryki, uniwersytety. Wszystko zaczęło się jednak w rodzinnym mieście Mendelsohna, w Allenstein w Prusach Wschodnich, dzisiejszym Olsztynie w Polsce. Przed stu laty otwarte zostały dom oczyszczenia i dom ogrodnika przy cmentarzu gminy żydowskiej w Alleinstein. Co ciekawe, Mendelsohn nigdy nie wspominał o tym swoim dziele. Dlaczego?

I. H.-G.: Olsztyńska Bet Tahara jest debiutem Mendelsohna, którego plany sięgają roku 1911 i czasów studenckich, a który nigdy później nie był nigdzie przez niego wzmiankowany. Wieża Einsteina znakomicie nadawała się do zapoczątkowania kariery architektonicznej. Znaczyła fascynujący i głośny debiut, nie tylko przez słynne imię swojego właściciela – Einsteina. Nie sądzę, żeby Mendelsohn wstydził się swojego pierwszego dzieła, chciał po prostu mocno zarysować swój debiut.

Bet Tahara to przepiękny budynek, szczególnie wewnątrz, którego kolorystyka została w pełni odrestaurowana. Mendelsohn spełnił się w nim po raz pierwszy. Dla nas, historyków sztuki, jest to brakujące ogniwo między formami secesyjnymi a wieżą Einsteina. Bo Mendelsohn wywodzi się właściwie z ze stylu secesyjnego. Najlepiej widoczne jest to we wnętrzu Bet Tahary w Olsztynie. Przede wszystkim w ornamentyce dachu, gdzie znajdują się secesyjne ornamenty wprowadzone przez Mendelsohna. Ten świat form secesyjnych przekształcił on później w plastyczną objętość, z czego wyrosła wieża Einsteina.

Wyjątkowa w tym budynku jest kopuła w kształcie namiotu, rozpostarta nad salą główną. Mówiąc o namiocie, myślę o szałasie, a więc takim efemerycznym „budynku”, który żydzi nosili ze sobą podczas ich 40-letniej wędrówki przez pustynię, zanim dotarli do ziemi obiecanej. Trudno powiedzieć, czy Mendelsohn też tak myślał, gdyż nigdy się na ten temat nie wypowiedział.

A.Ł.:Kiedy pokazywałem zrobione przeze mnie zdjęcia olsztyńskiego domu oczyszczenia studentowi w Tel Avivie, stwierdził on, że jego wygląd jest bardzo żydowski. Nie bardzo tradycyjny, ale bardzo żydowski właśnie. Co można zobaczyć w budynkach Mendelsohna, co skrywa się za fasadą?

I. H.-G.: W tym miejscu nie mówiłabym nawet o fasadzie. Bo fasada jest zawsze czymś dwuwymiarowym, a Mendelsohn zawsze myśli w trzech wymiarach. Tego nie widać w zewnętrzu olsztyńskiej Bet Tahary. Za to ekstremalnie rzuca się to w oczy w przypadku wieży Einsteina. Także następujące po niej budowle są pomyślane w dość specyficzny sposób. Ich recepcja jest zawsze bardzo dynamiczna. Tylko w Palestynie wydaje się spokojniejszy, tradycja tego miejsca zdaje się tego wymagać, brak jest tu także wielkich metropolii. W metropoliach dynamika miejsca musi odbijać się w budynku. W Palestynie tworzy inaczej, przenosząc w ciekawy sposób to co dynamiczne poza sam budynek. Prowadzi nas wokół swoich budynków. Zanim znajdziemy się przed właściwym wejściem, zdążymy zobaczyć możliwie wiele, jeśli nie wszystkie, stron budynku.

Swoje miejskie budynki próbował Mendelsohn zawsze wpisać w otaczający je kontekst. Może nim być na przykład ruch uliczny. Jak kiedyś powiedział, poziome listwy okienne oddawałyby charakter jazdy samochodem. Okna pionowe generowałyby u szybko mijającego budynek obserwatora efekt migotania filmu, poziome pasy okien natomiast oddziaływałyby na niego spokojnie, gdyż podążałyby niejako z nim. W Palestynie, ogród wokół budynku odgrywał bardzo ważną rolę. Był niczym biblijny Eden, który chciał przenieść na pustynię. Projektując ogród zawsze wykorzystywał tylko regionalne rośliny.

A.Ł.:Studenci architektury podróżują po świecie, by na różnych kontynentach odkrywać budowle Mendelsohna, szukać inspiracji. Jego architektura wykładana jest na uniwersytetach, podczas gdy wiele innych zostaje pominiętych. Co w budowlach Mendelsohna było i pozostaje tak nowe, inspirujące i specyficzne, że nadal nie traci na znaczeniu?

I. H.-G.:Dzięki swoim wielu wędrówkom i temu, że mieszkał i budował na tylu różnych kontynentach, zdaje się Mendelsohn być swego rodzaju katalizatorem architektonicznego dialogu. Wszystkie jego podróże były dla niego rozłamen, przełomem. A nas może to dziś łączyć. Każde dzieło Mendelsohna było czymś nowym, nie dostrzeżemy ani typowej linii rozwojowej ani kontynuacji stylu, w których następne jest kontynuacja poprzedniego. Wszystkie jego budynki wyglądają inaczej, ich funkcja jest dostosowana do miejsca i przeznaczenia, dla których zostały zaprojektowane. Studenci mogliby także tego uczyć się od Mendelsohna, żeby do każdego zlecenia, zleceniodawcy i miejsca podchodzić indywidualnie i poszukiwać dlań indywidualnych rozwiązań.

A.Ł.:Swoją biografią i innymi książkami o Mendelsohnie nie tylko prezentuje Pani życie i twórczość wyjątkowego architekta, ale także popularyzuje wiedzę o nim. Jaki jest tego cel?

I. H.-G.:Opracowanie życia i twórczości Ericha Mendelsohna było i jest bliskie memu sercu. Kiedy zaczynałam swoje badania w latach 80-tych, Erich Mendelsohn znajdował się co prawda w międzynarodowych leksykonach architektury, ale wspominano w nich tylko o wieży Einsteina i domu towarowym Schockena w Stuttgarcie. Pomijano zaś wszystko inne. Dziś spojrzenie na Mendelsohna na szczęście już się zmieniło. Powstało wiele analiz jego dzieła o szerokim zakresie tematycznym. Wydobywanie na światło dzienne tego, co zapomniane, traktuję jako misję historyka architektury. Biografię o Erichu Mendelsohnie napisałam z myślą o szerokiej publiczności, kładąc nacisk na jej czytelność i atrakcyjność. Przekraczanie granic między literaturą popularnonaukową i fachową było szczególnym wyzwaniem i sprawiło mi wiele radości.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Ita Heinze-Greenberg – Studium der Kunstgeschichte und Philosophie in Bonn. 1984 Dissertation über das Thema Erich Mendelsohn. Bauten und Projekte in Palästina 1934-1941. 1984-1992 Forschungsassistentin am Architectural Heritage Research Centre, Technion, Israel Institute of Technology, Haifa. 1993 Lehrauftrag an der Bezalel Academy, Jeruzalem. 1994-1998 Dozentin für neuere Kunst- und Architekturgeschichte an der Faculty of Architecture and Townplanning, Technion Haifa. 1999 Lehrauftrag am Kunsthistorischen Institut der Universität Augsburg. 2000-2003 Arbeit als freie Autorin. 2003-2006 Stipendiatin der Gerda Henkel Stiftung mit einer Forschungsarbeit über Eretz Israel als Versuchslabor europäischer Siedlungskonzepte. 2004-2005 senior research fellow am Design Knowledge Systems Research Centre,TU Delft. 2008-2012 Wissenschaftliche Assistentin am Lehrstuhl für Theorie und Geschichte von Architektur, Kunst und Design, TUM. Seit August 2012 Dozentin für Kunst- und Architekturgeschichte an dem Institut für Geschichte und Theorie der Architektur der ETH Zürich.

Arkadiusz Łuba

Arkadiusz Łuba – studia wyższe w dziedzinie literaturoznawstwa, teatrologii i pedagogiki w Olsztynie i Zurychu; dziennikarz, tłumacz i podróżnik; redaktor działu przekładów w piśmie kulturalno-literackim “Portret” (1997-2003); twórca i pierwszy redaktor kierujący audycją “Allensteiner Welle” w Radio Olsztyn (2001-2012); liczne stypendia i publikacje (kultura, filozofia, sztuka); autor książek „Ślady. Antologia przekładów“ (Olsztyn 2003) i „Okno na Joyce’a“ (Olsztyn 2007); obecnie dziennikarz i reporter Deutschlandradio Kultur i berliński korespondent Polskiego Radia dla Zagranicy Redakcji Niemieckiej.

Leave a Reply